~Jezioro~~

Znudzona i przyszła do jeziora nie miała większych planów, a w dodatku się nudziła. Usiadła przy jeziorze i zdjęła katanę, i położyła obok siebie na trawie, podkuliła nogi i rękoma objęła kolana. Patrzyła na taflę wody ,zastanawiała się co powinna teraz zrobić.

Us nie obrażę się jak ktoś do mnie zagada w temacie ._.

Siedziała i patrzyła na jezioro zamyślona, chciała gdzieś pójść z kimś pogadać, albo coś zrobić jednak nie miała pojęcia z kim powinna porozmawiać nie znała tutaj nikogo. Westchnęła po czym obejrzała się i zobaczyła chłopaka, który usiadł pod drzewo, odprowadziła go wzrokiem. Chciała z kim porozmawiać, ale zobaczyła ,że ten wyjął szkicownik, uniosła jedną brew do góry na ten widok. Jednak nie chciała przeszkadzać dlatego spojrzała na jezioro lekko znudzona.

Zastanawiał się czy powinna podejść czy nie, ale jakoś zrezygnowała z tego. Wyjęła miecz z opakowania i obróciła go kilka razy po czym położyła na swoich kolanach i wyjęła małą szmatkę do czyszczenia katany. Zaczęła ją czyścić w milczeniu, zastanawiała się, kiedy pojawi się Yamamoto, bo nie widziała go, a Tsuna też go nie widział przez długi czas chyba sobie poczekam pomyślała czyszcząc katanę.

Siedziała czyściła swój miecz jakoś tak leniwie, nie chciało się jej nic. Po chwili usłyszała ,że chłopak się wyciąga i spojrzała na niego jak się do niej zbliża, uśmiechnęła się do niego lekko.-Yo Przywitała się i delikatnie uścisnęła dłoń chłopakowi.-Szkic ? Naprawdę mogłabym ? Spytała zdziwiona i zaskoczona jednocześnie, uśmiechała się lekko, zawsze zazdrościła ludziom, którzy mają talent do rysowania bo ona takiego nie ma. Spojrzała na chłopaka czekając na odpowiedź.

- Ta, mi i tak do niczego się nie przyda. - odparł lekko obojętnie. - O ile chcesz, oczywiście. Jak nie, to go wyrzucę. - - dodał. Jego wzrok mimowolnie przeniósł się na miecz. Shin nawet lubił broń białą i walki nią. Sam trenuje szermierkę.
- Jestem Kanaaki Shinya, a Ty? - - zapytał po chwili namysłu, czy w ogóle powinien się przedstawiać. Ale nie miał nic ciekawego do roboty, więc mógłby jeszcze trochę tu posiedzieć i pogadać, czy coś. Nigdy nie był dobry w nawiązywaniu znajomości. Może to dlatego, że nigdy nie chodził do publicznej szkoły, a jak już ktoś chciał spędzać z nim czas to głównie dla majątku jego opiekunów.
Po chwili przysiadł na ziemi jakiś metr od nieznajomej.
- Po co Ci ten miecz? Trenujesz coś? - zapytał w końcu.
[/b]

Us. Sorka, że krótki ._.

-Nie, nie. Na pewno jest ładny Powiedziała łagodnie do chłopaka, nie chciała by ten wyrzucał szkic, każdy inny rysuje lepiej od niej więc taki talent to wielka rzecz.-Haruka Kire miło mi Uśmiechnęła się do chłopaka łagodnie, po chwili stwierdziła,ze to pewnie dziwny widok, że dziewczyna ma miecz w ręce, dlatego schowała miecz do pochwy a następnie położyła obok swojej nogi. Na jego pytanie wzruszyła ramionami-Trenuje Kendo, ale to za mało chce się nauczyć jakiejś konkretnej techniki Powiedziała z dość poważną twarzą, po chwili uśmiechnęła się wesoło do chłopaka.-A ty ? Spytała mając nadzieję ,żę chłopak zrozumie ,że też chodzi jej o posługiwanie sie kataną.

- Ja? Kiedyś trochę uczyłem się jakiegoś stylu walki kataną, ale to dawno. Teraz trenuję fechtunek - odpowiedział. Shin nawet lubił posługiwanie się kataną. Ale kiedyś podczas treningu zranił się i miał przecięte udo. Osobiście uważał, że nic mu nie jest, ale jego opiekunowie zrobili wielką aferę trenerowi i zabronili Shinyi kontynuować naukę. Beznadzieja. Ale kiedyś napewno wróci do miecza.
Podwinął rękaw koszuli i spojrzał na zegarek. Był wieczór. Westchnął cicho.
- Dobra, ja się już zbieram - - powiedział wstając powoli. Nie chodziło o wieczór, tylko o to, że spędził już nad jeziorem trochę czasu, a chciałby pochodzić sobie jeszcze po mieście. Zarzucił torbę na ramię i spojrzał na dziewczynę.
- Miło było Cię poznać Kire Haruko. Mam nadzieję, że szkic się podoba. Może jeszcze kiedyś się spotkamy.- powiedział i powoli zaczą kierować się ku Namimori.


z/t

-O to fajnie Uśmiechnęła się do chłopaka, na jego słowa ,że się zbiera pokiwała głową na zgodę, sama zarzuciła katanę na bark, po czym pomachała mu na do widzenia, w sumie zaczęło się ściemniać i powinna wrócić, bo nie zna za bardzo terenu. Wstała i otrzepała pośladki z trawy i innych niewidzialnych rzeczy po czym sama zaczęła kierować się w stronę głównych ulic Namimori.

z.t

Ponoć się mówi, że mały spacerek jeszcze nikomu nie zaszkodził. No właśnie- ponoć... Gdyby nie sam fakt, że ten mniemany "spacerek" się nie zmienił w długą podróż i całkiem męczącą "podróż" po Namimori. Jednak czasami można przymknąć oko na taki niewielki problem. Bo czasem można znaleść jakieś miłe spokojne miejsce od czasu do czasu.
Rudowłosa dziewczyna pewnego razu znalazła jakąś ścieżkę w lesie. Wędrowała już długo, więc kolejny raz gdzie zawędruje właściwie na ślepo nie robi jej większej różnicy.... Do tej pory udawało się jej znaleźć drogę powrotną, więc tym razem dała się ponieść własnym nogom. I szczerze, to nie był taki zły wybór.... Po długim spacerze, trafiła nad jezioro. Widać, że miejsce było odwiedzane i to nie jednokrotnie, mimo wszystko nie widziała tutaj żywej duszy. Zaczęło się jej zaraz tutaj podobać. Jezioro może i nie było jakiś powalających rozmiarów, i wszędzie były chwasty.... Szlag, właściwie jest więcej powodów do narzekania, ale trudno. Z jakiś powodów się jej tu podoba. Może dlatego że było tu całkiem kolorowo? Cholera wie.
Tak czy owak dziewczyna usiadła sobie gdzieś na trawie. Nie podchodziła zbyt blisko samego jeziora, mimo miała dobry punkt żeby poobserwować spokojnie falującą wodę. Na tyle skupiała swój wzrok, że czasami spostrzegała delikatne ruchy ryb pod taflą...
Mogłam przyjść tu wcześniej -pomyślała

Przyszedł wolnym krokiem nad jezioro. Lubił siedzieć nad wodą, a że miał obecnie wolne to nie chciał siedzieć z tymi wariatami i postanowił sobie pozwiedzać. Wylądował w Japonii bo mają tu sushi a on je kocha. Oczywiście najpierw nażarł się go ile wlezie i teraz postanowił odpocząć.
- Mmmm.. Jak cudownie... Spokój... Można odpocząć po jedzeniu - położył się na plecach na trawie z wielkim wyszczerzem na twarzy i dopiero teraz zauważył iż nie jest tutaj sam. Zmierzył ją wzrokiem spod grzywki i podparł się na łokciach patrząc na nią.

Głośny. Za głośny.
Zdecydowanie.
Rudzielec zdołał usłyszeć kolejnego gościa, zanim zdażył się pogrążyć całkowicie w swoim małym wymyślonym świecie... Nawet pewnie nie zwracał uwagi na to bo po co, ale mniejsza o to, prawda? A więc, moi drodzy, tyle byłoby z swojego sam na sam. Dziewczyna starała się nie zwracać uwagi na przybysza. Właściwie starała się nie zwracać na siebie uwagi bardziej, co raczej pewnie będzie miało odwrotny skutek. Wydała z siebie głośne westchnięcie, bo czuła że czyiś wzrok wierca się w nią samą. Nie mogła się powstrzymać i obrócić głowę, i co zauważyła?...cóż... Cholera wie co, ale na szkoleniach podpowiadali jej żeby zwracać uwagę na takich gości. Szczególnie że zauważyła jakiś emblemat, który sobie kojarzyła... Trudno. Może nie narobi sobie kłopotów.

Nie znał jej i nie wiedział kim ona jest ale była dość ciekawym zjawiskiem no bo nikogo innego tu nie było. Zadowolony osiągnął to co chciał. Pomachał jej ręką kiedy obróciła głowę.
- shishishi siemka - usiadł po turecku i poprawił się ładnie. Miał bardzo dobry humor więc był grzeczny jak na niego.

Przyjrzała się mu dokładnie, poczym westchnęła, teraz cicho do siebie. Też go nie znała, ale... Cóż... jak co, najwyżej tego pożałuje, trudno się mówi. Trochę minęło czasu jak podczas ładowania windowsa zanim otworzyła swoje usta. Pewnie musiała rozmyśleć wszelke za i przeciw.
-...Yo.- i tylko tyle odpowiedziała, bo właściwie nie miała potrzeby mówić więcej. Teraz tylko obserwowała go bacznie, każdy jego ruch. Chociaż nie wyglądał na zbyt ruchliwego mówiąc szczerze to... ah. Zawsze ludzie potrafią zaskoczyć mimo wszystko.

- A ty co tak długo odpowiadasz? - uśmiechnął się kątem ust i patrzy na nią ciągle. - Masz jakąś chorobę czy po prostu tak ciężkie jest dla ciebie myślenie, że tyle ci to zajmuje a i tak wypowiadasz tylko jedno słowo? - poprawił swój diadem bo mu się trochę zsuwać zaczął ale nie spuszcza z niej wzroku.

-Ohhh... - Mruknęła cicho z zdziwienia podnosząc jedną brew. Fascynujące! Szczerze? Pierwsza rozmowa, a chłopak wydaje się całkiem błyskotliwy. Cholera wie czy brać to za jego plus czy nie. - Nie ładnie to się naśmiewać z chorych, kim-kolwiek-jesteś... Nie, nie jestem chora, zwyczajnie musiałam się zastanowić, hmm... -tutaj ucieła zdanie żeby nabrać oddechu i kontynuować - Czy w ogóle warto byłoby zaczynać rozmowę. - dokończyła, coś mruknęła pod nosem. Spojrzała się poraz kolejny w jego kierunku. Tym razem spoczeła głowę na dłoni, a łokieć podparła o swoje kolano.

- Co tam mruczysz pod nosem? Jak już zaczęłaś rozmowę to mów do mnie a nie pod nosem. - pokręcił głową. - Brak kultury - zaśmiał się cicho. Skoro nie wie kim on jest to na pewno musi być normalna bo w świecie mafii wszyscy powinni znać cudownego księcia Vari. Obserwuje ją dokładnie i wydaje mu się starsza od niego no ale przecież nie będzie przez to bardziej kulturalny. Przecież on jest księciem.

I to właśnie było przykre, bo ona może i zdawała sobie sprawę kim może być gdy wcześniej zauważyła co on nosi na swoim płaszczu... kurtce... cokolwiek. Dlatego też starała zachować resztki swojej ostrożności. Formalnie odeszłaby bezpiecznie w kąt ale szczerze jakoś się jej nie chce... Była tutaj pierwsza prawda? Tak czy owak.
-Mruczałam? Musiało ci się wydawać. - Odpowiedziała po chwili -Pozatym, zdaje mi się ale to nie ja zaczęłam rozmowę. - Poczym zrobiła młynek swoimi oczami. To nie tak że nie była kulturalna, ona po prostu ma swoje widzimisię. I fakt. Może i być nieco starsza, ale szczerze? Kogo to właściwie obchodzi.

Zaśmiał się cicho.
- Ale ty przecież tak długo myślałaś czy warto zaczynać rozmowę no i zaczęłaś ją w końcu... - westchnął - Nie jesteś stąd prawda? - zerwał sobie źdźbło trawy i bawi się nim wyginając je na wszystkie strony.

Mówiąc szczerze, interesująca rozmowa. Dwie strony próbują potwierdzić swoją rację. Tak też Kyo nie chciała dać za wygraną.
-Ty odezwałeś się pierwszy. A ja się zastanawiałam czy warto kontynuować. To jest bardzo proste, według mnie.- No i właśnie, warto było?... hmm... Kyouki będzie mieć nad czym się zastanawiać gdy bedzie w końcu wolna. Póki co rozmowa w dalszym ciągu trwała, i tym trzeba było się zająć. Spojrzała się poraz kolejny na niego, a raczej na to, co ma w dłoniach. Nie ładnie to tak maltretować dziecko matki natury. Chociaż że to jedynie jedne źdźbło trawy.
-Na to wygląda że nie jestem... -odpowiedziała mu po dłuższej chwili. Z tym nie musiała się nawet kryć.. jej akcent i wygląd na pewno nie pasują do opisu stereotypowego japończyka.

- Zależy jak na to patrzysz. Sama powiedziałaś, że zastanawiałaś się czy warto zaczynać rozmowę. - obraca sobie tą zmaltretowaną trawką między palcami mając z tego dobrą zabawę. -Przyjechałaś tu na wakacje czy w jakiejś sprawie? -pyta się z ciekawości bo chce z kimś normalnym porozmawiać a na co dzień nie ma za bardzo z kim. Ma Varie ale tam to akurat normalnego nikogo nie znajdzie no i rozmowni to oni też nie za bardzo są. Skoro spotkał już kogoś to pogada bo tak mu się podoba.

Zastanowiła się chwilkę. Tak, w sumie, tak powiedziała. Lecz w zasadzie, to on się odezwał pierwszy... Więc trzeba było jakoś sensownie pogodzić te dwie rzeczy.
-Uznajmy, że w pewnym sensie oboje zaczeliśmy? Właściwie na to samo wychodzi i tak to jest bez sensu. - Tak to właśnie podsumowała, i myślała że całkiem słusznie bo... jednak, rozmowa kto zaczął jest bez sensu. Nie ma to jak zacząć się kłócić na samym początku. Mniejsza o to. Bo zadał jej kolejne pytanie... hmmm... To właściwie dobre pytanie. Po co tu przyjechała tak właściwie? Na dobrą sprawę sama się nie zastanawiała... po prostu nie miała co robić, ale tego na głos nie powie.
-Uznajmy że urlop... Trochę z przymusu... -rzuciła poczym coś westchnęła. Nie musiała mu więcej mówić.